Braemar Castle
Położony w malowniczym miejscu, u zbiegu rzek Dee i Clunie Water, zamek Braemar został zbudowany w roku 1628.
Przyjmuje on dość typową formę szkockiej wieży mieszkalno – obronnej ulokowanej na planie litery „L”. Wymiary jej głównego bloku, położonego w linii północ – południe wynoszą (w przybliżeniu) 14 na 8.5 metrów. Z kolei wymiary skrzydła północno – wschodniego szacuje się na 7.6 na 6.7 metrów. Średnica osadzonej na styku obydwu bloków wieży schodowej to natomiast około 3.3 metrów. W tej ostatniej osadzone też zostało jedyne wejście zamku Braemar. Oryginalnie bronione było ono zewnętrznymi, zapewne nabitymi ćwiekami drzwiami oraz wewnętrzną, żelazną kratą. Chociaż zachowała się ona do współczesnych czasów, to jednak jej wymiary nieco różnią się do samego wejścia. Może to oznaczać, że oryginalnie stanowiła ona wyposażenie zupełnie innej warowni. W tym przypadku, mógł być to królewski zamek Kindrochit, którego nikłe relikty zachowały się w pobliskiej wiosce Braemar.
Z niewielkiego przedsionka schodowej wieży można było się dostać do dwóch kolejnych pomieszczeń, a mianowicie do położonej w skrzydle północno – wschodnim zbrojowni oraz wąskiego pasażu poprowadzonego przez krótki, tj. południowo – wschodni odcinek głównego bloku. Pierwsze z tych pomieszczeń, oryginalnie służące jako magazyn broni, wyposażone zostało w dwa skierowane w strony południową i wschodnią okienka. Trzeba jednak zaznaczyć, że okno południowe przyjmuje zaledwie szczelinową formę. Jednocześnie zbrojownia w żaden sposób nie jest połączona z pozostałymi pomieszczeniami parterowymi. Z kolei, wspomniany pasaż dawał dostęp do dwóch najniżej położonych pomieszczeń głównego bloku. Ponadto w jego podłodze znajduje się właz do ponurego i co ważniejsze pozbawionego jakichkolwiek otworów, tak wentylacyjnych, jak sanitarnych, lochu. Jego wymiary wynoszą 3.6 na 1.8 metrów. Oryginalnie mógł być on też znacznie głębszy. Sam pasaż natomiast, wyposażony został w jedno, skierowane w południową stronę okienko. Kolejne i raczej skromne pomieszczenie przylegające do pasażu od strony zachodniej najprawdopodobniej pełniło funkcję stróżówki, względnie spiżarni. Całym jej wyposażeniem są natomiast dwa okna. Skierowane zostały one w strony południową i zachodnią stronę. Ostatnie z parterowych pomieszczeń zamku Braemar, położone na północ od spiżarni, z pewnością pełniło funkcję kuchni. Jej głównym elementem było sporych rozmiarów łukowate palenisko. Osadzone zostało ono w ścianie północnej. Na lewo od niego, a więc w kierunku zachodnim, pierwotnie znajdował się też okrągły w planie, piec do wypieku chleba. Z kolei, we wschodniej ościeży rzeczonego paleniska mieściła się niegdyś sporych rozmiarów nisza, w której przechowywana była sól. Również i kuchnia wyposażona została w jedno, skierowane w zachodnią stronę okno. Niestety, w późniejszych czasach pomieszczenie to zostało w znaczy sposób przebudowane. W głównej mierze wynikało to z potrzeby osadzenia nowych, tym razem łamanych schodów w wieży. Swój bieg zaczynają one w północno – wschodniej części dawnej kuchni, przez co ta ostatnia, za pomocą działowych ścianek, została zredukowana do rozmiarów niewielkiej klitki. Dodatkowo przez jej oryginalne ściany, tj. północną i zachodnią, przebite zostały wówczas wąskie przejścia prowadzące wprost do zamkowego dziedzińca. W podobny do kuchni sposób przebudowana została też zbrojownia. W jej północnej części umieszczony został więc kolejny zakamarek.
Na poziomie pierwszego piętra wieży Braemar, niejako tradycyjnie, znajdowały się główny hall, obecnie zwany jadalnią oraz prywatna komnata, analogicznie określana „pokojem dziennym”. Pierwsza z nich, niegdyś naprawdę imponujących wymiarów komnata (ok. 12.2 na 6.2 metrów), posiadała trzy zachodnie okna oraz dwa kominki, osadzone w ścianach północnej i południowej. Niestety, z czasem została ona zredukowana niemalże do połowy swej pierwotnej formy. Z trzech swych okien zachowała tylko dwa, a więc środkowe oraz tzw. południowo – zachodnie. Jednocześnie w południowej ścianie tego pomieszczenia wybite zostały dwa nowe okna. To z kolei wymusiło przeniesienie oryginalnego kominka, z zachodniego narożnika tejże – południowej ściany, do jej centralnej części. Natomiast w północnej części dawnego hallu umieszczona została wspomniana już nowa klatka schodowa. Dostęp dziennego światła zapewniają jej dwa okna. Jedno z nich, skierowane w zachodnią stronę, oczywiście jest dawnym trzecim (tzw. północno – zachodnim) oknem hallu. W miejscu nowego okna północnego oryginalnie znajdował się drugi kominek hallu. Sam hall posiadał jeszcze dwie niewielkie garderoby osadzone w grubości jego wschodniej ściany. Niestety, także i one zostały z czasem zamurowane.
„Dzienny pokój lairda” ulokowany na pierwszym piętrze skrzydła północno – zachodniego posiada dwa okna: północne oraz podwójne południowe. Dodatkowo w centralnym punkcie jej wschodniej ściany osadzony jest sporych rozmiarów kominek. Podobnie do hallu, także i to pomieszczenie oryginalnie posiadało niewielką garderobę. Osadzona była ona w grubości ściany zachodniej.
Pierwotny układ drugiego piętra Braemar Castle był niemalże identyczny jak i pierwszego. Na tym poziomie głównego bloku znajdowała się więc kolejna imponujących rozmiarów komnata, wyposażona w trzy, skierowane w zachodnią stronę okna oraz dwa kominki: północny i południowy.
Obecnie, tak jak i główny hall, podzielona jest ona pomiędzy dwa skromniejsze pokoje. Dodatkowo pomiędzy nimi, w roku 1901, umieszczona została wąska łazienka. Pierwszy z tych pokoi, jeszcze do niedawna noszący nazwę „różanego pokoju” (obecnie „pokój ekspozycyjny”), mieści ciekawą kolekcję minerałów oraz wspaniałą makietę przedstawiającą słynne zwycięstwo Szkotów nad Anglikami w bitwie pod Bannockburn (23 – 24 czerwca 1314 roku). Dostęp dziennego światła zapewnia temu pomieszczeniu tylko jedno, skierowane w zachodnią stronę okno. Dodatkowo w centralnej części ściany północnej umieszczony jest ciekawy kominek. Druga, znacznie okazalsza komnata tego poziomu nosi nazwę „salonu”, względnie „bawialni”. Posiada ona, aż trzy skierowane w zachodnią stronę okna oraz piękny kominek osadzony w centralnej części ściany południowej. Umieszczona pomiędzy tymi komnatami, wąska, lecz i dość długa łazienka wyposażona została w jedno, zachodnie okno. Z kolei pomieszczenie ulokowane na drugim piętrze północno – wschodniego skrzydła nosi nazwę „dziennego pokoju lairda”. Dostęp dziennego światła zapewniają mu dwa okna: północne i południowe. Oprócz tego pokój ten może się poszczycić eleganckim kominkiem. Osadzony jest on w centralnym punkcie ściany wschodniej. Kolejną osobliwością tej komnaty jest jej zakrzywione wejście. Ten wybitnie nietypowy kształt wynikał z faktu ściśle do niego przylegającej, właśnie okrągłej w planie wieży schodowej.
Również i na trzecim piętrze zamku Braemar oryginalnie znajdowały się tylko dwa pomieszczenia. Obszerna komnata głównego bloku podobnie posiadała trzy zachodnie okna oraz dwa kominki: północny i południowy. Obecnie jest ona jednak podzielona na, aż pięć znacznie mniejszych pomieszczeń, które łączy dość pokaźny korytarz. Pierwsza z komnat, położona od północnej strony, nosi nazwę „głównej sypialni”. Dostęp naturalnego światła zapewnia jej tylko jedno, skierowane w zachodnią stronę okno. Niewielki, chociaż elegancki kominek tego pokoju osadzony jest natomiast w centralnej części ściany północnej. Ponadto przez północno – zachodni narożnik tego pomieszczenia można się dostać do dolnej części jednej z narożnych bartyzan wieży Braemar. Kolejne dwa pomieszczenia tego poziomu przyjmują formę wąskich, lecz dość długich klitek. Pierwsza z nich, położona od północnej strony służy jako łazienka. Druga natomiast pełniła funkcję „gościnnej sypialni panów”. Jej jedynym wyposażeniem jest skierowane w zachodnią stronę okno.
Komnata ulokowana w południowo – zachodniej części drugiego piętra głównego bloku nosi nazwę „gościnnej sypialni pań”. Podobnie do „głównej sypialni” posiada ona jedno, skierowane w zachodnią stronę okno, kominek osadzony w centralnej części ściany południowej oraz dostęp do narożnej, tzw. południowo – zachodniej bartyzany. Ostatnie pomieszczenie tego poziomu, przylegające do „sypialni pań” od jej wschodniej strony, współcześnie służy jako kącik pamięci słynnego szkockiego pisarza Roberta Louisa Stevensona (ur. 1850 – zm. 1894). Wynika to z faktu, że to właśnie w pobliskim hotelu w Braemar, Stevenson rozpoczął pracę nad jedną ze swoich najsłynniejszych powieści. Jej tytuł brzmi „Wyspa skarbów”, (wyd. 1883). Także i ten, dość wąski pokój posiada dostęp do narożnej bartyzany. W tym przypadku jest to bartyzana południowo – wschodnia.
Komnata ulokowana na poziomie drugiego piętra w skrzydle północno – wschodnim słynie głównie ze swojego imponującego łoża z baldachimem. Jego zasłony zdobi tartan klanu Farquharson, właścicieli zamku Braemar. Dostęp naturalnego światła zapewniają tutaj dwa okna: północne i południowe. W centralnej części ściany wschodniej umieszczony został także niewielki kominek. Ponadto komnata ta posiada dostęp do, aż dwóch bartyzan, a mianowicie północno – wschodniej i południowo – wschodniej.
Dodatkowe pomieszczenia mieszkalne znajdują się również na poddaszu wieży. W chwili obecnej nie są one jednak udostępnione do zwiedzania. Pomimo tego warto zwrócić uwagę na ich ciekawe, mansardowe okienka. Z tego poziomu możliwy jest też dostęp do górnych części wszystkich narożnych bartyzan. Stanowią one prawdziwy ewenement w przypadku szkockich wież mieszkalno – obronnych. Zwykle bowiem są to jednopoziomowe struktury, w dodatku przykryte stożkowatymi daszkami. W przypadku Breamar Castle natomiast, posiadają on po trzy poziomy, a ich górną część zdobi pokaźny krenelaż. Identycznymi blankami zwieńczona jest także wieża schodowa.
Równie nietypowym elementem tej wieży jest otaczający ją, przyjmujący kształt gwiazdy, obronny mur. Jedyna podobna mu konstrukcja znajduje się w pobliskim zamku Corgarff. Obydwa też powstały w tym samym 1748 roku, gdy zarówno Braemar, jak i wspomniany Corgarff zostały przejęte przez rządowe wojska. Oprócz zwieńczającego go krenelażu posiada on ponad 50 szczelinowych otworów strzelniczych oraz cztery wejścia: wschodnie, południowo – wschodnie, południowo – zachodnie i północno – wschodnie. Dwa ostatnie osłonięte zostały niewielkimi przybudówkami. Kolejne, raczej skromne budynki ulokowane były zarówno w obrębie zamkowego dziedzińca (głównie od zachodniej i północnej strony), jak i poza rzeczonym murem. W tym drugim przypadku były to dwa gospodarcze budynki połączone wąskim pasażem. Jednakże większość z nich została z czasem kompletnie zburzona. Współcześnie w budynku zajmującym północno – wschodnią część dziedzińca mieści się skromna wystawa poświęcona słynnemu The Braemar Gathering, czyli corocznemu cyklowi tradycyjnych zabaw szkockich górali.
Historia Braemar Castle
Chociaż wieża Braemar pochodzi z pierwszej połowy XVII wieku, to wiadomym jest również, że zastąpiła ona znacznie starszą fortalicję. Wprawdzie jej oryginalny wygląd nie jest nam znany, lecz zwyczajowo przyjmuje się, że było to drewniano – ziemne założenie. Jego głównymi elementami miały być natomiast masywna wieża oraz przyjmująca owalną formę palisada. Z czasem ta struktura została jednak zastąpiona murowanym już budynkiem, notabene będącym bezpośrednim poprzednikiem zachowanego do współczesnych czasów Braemar Castle.
Jak zostało to już wcześniej wspomniane, interesująca nas wieża została wybudowana w roku 1628 przez sir Johna Erskine’a (ur. 1558 – zm. 1634), 18-ego (de iure 1-ego) hrabiego Mar. Za przyczynę jej powstania odpowiadają natomiast dwa czynniki. Przede wszystkim Braemar miał pełnić odstraszającą rolę względem coraz bardziej rosnącego w siłę, pobliskiego klanu Farquharsons. Jednocześnie mógł on służyć hrabiemu Mar jak idealna baza wypadowa do polowań w tej wyjątkowo bogatej w łowną zwierzynę okolicy. W tej właśnie formie zamek przetrwał niemalże do końca XVII wieku. W roku 1688, niezbyt popularny wśród angielskiego społeczeństwa król James II & VII Stuart (1633 – 1701), ogłosił tzw. drugą Deklarację o tolerancji religijnej. Wywołała ona zdecydowany opór biskupów Kościoła Anglikańskiego z Williamem Sancroftem (1617 – 1693), arcybiskupem Cantenbury na czele. Co więcej, dnia 10 czerwca tegoż roku, temu ultrakatolickiemu monarsze urodził się syn – książę James Francis Edward Stuart (1688 – 1766). W wydarzeniu tym, rzeczeni protestanccy hierarchowie dostrzegli niebezpieczeństwo utrwalenia katolickiej religii, jako dominującej. Od tego momentu sprawy potoczyły się już naprawdę szybko. Zasiadające w londyńskim parlamencie, i co ważniejsze, zaciekle się do tej pory zwalczające frakcje wigów i torysów, w tym przypadku doszły do porozumienia. Jego efektem był słynny list zaadresowany do księcia Williama III Orańskiego (1650 – 1702) i jego żony Marii Stuart (1662 – 1694), notabene córki króla Jamesa, z prośbą o przybycie do Anglii i obalenie panującego monarchy. Przy poparciu Ligi Augburskiej, a nawet samego papieża Innocentego XI (1611 – 1689), książę William już dnia 5 listopada 1688 roku, w towarzystwie 15 tysięcy żołnierzy, wylądował w angielskim porcie Brixham. 6 dni później, król James II & VII podjął swoją pierwszą, nieudaną zresztą, próbę ucieczki z kraju. Znacznie lepiej, głównie ze względu na ciche przyzwolenie swojego zięcia, powiodło mu się dnia 23 grudnia. Fakt ten przyjęto w Anglii jako jego oczywistą abdykację. Kolejnym krokiem, niejako pieczętującym tzw. Chwalebną Rewolucję było objęcie przez Marię i Williama tronów Anglii i Szkocji. Jednakże w samej Szkocji wciąż znajdowało się wielu lojalnych stronników króla Jamesa. Jednym z nich był słynny sir James Graham of Claverhouse (1648 – 1689), 1-szy wicehrabia Dundee. Poparcia dla jego idei przywrócenia Stuartom szkockiego tronu, udzieliło mu wówczas wiele górskich klanów. Wśród nich znaleźli się także Farquharsonowie, tradycyjni rywale rodu Erskines, hrabiów Mar. Ci ostatni natomiast, początkowo w osobie sir Charlesa Erskine’a (1650 – 1689), 21-ego (de iure 5-ego) hrabiego Mar, a następnie także jego syna sir Johna (1675 – 1732), opowiedzieli się po stronie Williama i Marii. W kwietniu 1689 roku sir James Graham, powszechnie zwany „Pięknym Dundee” na czele swojego wojska ruszył na północ Szkocji. Jego tropem, chociaż raczej się nie spiesząc, podążały rządowe oddziały pod dowództwem generała Hugh’a Mackaya (ok. 1640 – 1692). Pomimo swojego niezdecydowania, MacKay wysłał przodem całkiem spory oddział celem zajęcia zamku Braemar. Składał się on z 50 dragonów z Regimentu Barclaya oraz 60 piechurów, którym przewodził William Forbes (ok. 1656 – 1716), panicz Forbes (syn sir Williama Forbesa (zm. 1697), 11-ego lorda Forbes). Po obsadzeniu zamku 20 żołnierzami, kapitan dragonów wydał również rozkaz zajęcia pobliskiego zamku Inverey, a zwłaszcza pojmania jego właściciela – słynnego Johna Farquharsona (zm. ok. 1705), 3-ego lairda Inverey. W tym czasie był on nie tylko niekwestionowanym liderem klanu Farquharson, ale i zagorzałym jakobitą, znanym pod pseudonimem „czarnego pułkownika”. Tylko szczęśliwym zbiegiem okoliczności John, a także przebywający w jego domu goście, w samych koszulach, umknęli przed rządowymi wojskami do sąsiedniego lasu. Niepocieszeni takim obrotem sprawy dragoni wrócili do Breamar, gdzie po uprzednim puszczeniu luzem swych wierzchowców, sami udali się na spoczynek. Jednakże jeszcze tej samej nocy Farquharson wraz z członkami swojego klanu zdołał przeprowadzić niespodziewany atak na ów zamek. Co więcej, odgłosy zaciętej strzelaniny spłoszyły swobodnie pasące się dragońskie konie. Dość zaskakująco, hanowerscy żołnierze zamiast bronić samego zamku, postanowili wpierw je wszystkie wyłapać. Kiedy wreszcie ta trudna sztuka im się udała, Braemar był już zajęty przez oddział „czarnego pułkownika”. W tej sytuacji nie pozostało więc im nic innego, jak pośpieszne wycofanie się na południe kraju, w stronę miasta Perth. Sam Farquharson zdawał sobie jednak sprawę z braku realnych szans na dłuższe utrzymanie tej relatywnie skromnej warowni. Starając się jednocześnie uniemożliwić jej ponowne zajęcie przez żołnierzy Mackaya, podpalił ją. Kompletnemu zniszczeniu uległy wówczas dach wieży oraz jej drewniane stropy. Więcej szczęścia miały za to jej solidne, granitowe mury. Mimo wszystko Braemar utracił wówczas swoje strategiczne znaczenie. W rewanżu generał Mackay rozkazał zniszczenie zamku Farquharsona w Inverey oraz ogołocenie jego ziem z wszelkich dóbr. Swoją główną siedzibę ustanowił natomiast w Abergeldie Castle. Przy tej okazji warto dodać, że również i ten zamek, zaledwie rok później, został zdobyty przez Farquharsonów.
Ostatecznie powstanie Dundee’go zakończyło się niepowodzeniem. Główną tego przyczyną była jego tragiczną śmierć w bitwie pod Killiecranckie dnia 17 lipca 1689 roku. Warto przy tym wspomnieć, że pomimo fatalnego losu swojego dowódcy, jakobici zdołali wówczas rozgromić wojska Mackaya.
Braemar Castle, nawet pomimo planu jego natychmiastowej odbudowy, ponowionego w roku 1715, pozostał w ruinie, aż do roku 1748. W międzyczasie w Szkocji miało miejsce jeszcze kilka jakobickich zrywów. Najważniejsze z nich natomiast odbyły się w latach 1715 oraz 1745/1746.
Za głównego inicjatora tzw. I-ego powstania jakobickiego z roku 1715 uznaje się sir Johna Erskine’a, 22-ego (de iure 6-ego) hrabiego Mar. Z uwagi na swój chwiejny charakter i dość częste zmiany poglądów w szkockiej historii został on zapamiętany jako „Bobbin’ Jock”, co można przetłumaczyć chociażby jako „beznadziejny John”. Tak właśnie, podczas zrywu „Pięknego Dundee’go” w roku 1689, sir John opowiedział się po stronie Williama Orańskiego i Mary Stuart. Następnie, od angielsko – szkockiej unii w roku 1707 do roku 1709 i ponownie w latach 1713 – 1714 pełnił on również zaszczytną funkcję Sekretarza Stanu Szkocji. Kiedy jednak, niepewny jego lojalności, nowy król Wielkiej Brytanii – Jerzy I (George I, 1660 – 1727) usunął go z tego stanowiska (dnia 24 września 1714 roku), sir John ponownie zmienił swoje polityczne preferencje. Rok później, podczas spotkania naczelników górskich klanów w Aboyne (dnia 3 września) – Mar oficjalnie opowiedział się za niepodległością Szkocji. Plan podjęcia walki celem ponownego osadzenia na tronie przedstawiciela dynastii Stuartów, w tym przypadku księcia Jamesa Francisa Edwarda Stuarta (1688 – 1766) został nakreślony w przeciągu trzech kolejnych dni. Dnia 6-ego września 1715 roku, w centrum wsi Braemar, w miejscu nieistniejącego już domu Farquharsonów of Invercauld, hrabia Mar wywiesił królewski sztandar Stuartów. Powstanie to nie potrwało zbyt długo i praktycznie zakończyło się na polach Sheriffmuir, dnia 13 listopada 1715 roku. Chociaż samą bitwę, w której po stronie jakobitów między innymi walczyli Farquharsonowie, uznaje się za militarnie nierozstrzygniętą, to pod względem taktycznym stanowiła ona zdecydowane zwycięstwo wojsk rządowych. Główną tego przyczynę upatruje się natomiast w niezdecydowaniu dowódcy jakobitów, czyli oczywiście samego hrabiego Mar. Kiedy dnia 22 grudnia 1715 roku w szkockim Peterhead wylądował książę James Stuart, a więc ten, w imieniu którego jakobici podjęli walkę, sprawa była już faktycznie przegrana. Jego wysiłki celem wskrzeszenia powstania ostatecznie okazały się bezcelowe, wobec czego dnia 4 lutego 1716 roku na zawsze już opuścił swoją rodzinną ziemię. W tej wyjątkowo smutnej podróży towarzyszył mu nie kto inny, jak sir John Erskine, 23-ci hrabia Mar. Ten ostatni, swój kluczowy udział w powstaniu 1715 roku przypłacił utratą wszystkich tytułów i konfiskatą mienia. Los ten spotkał również ruiny zamku Braemar, które wraz z okolicznymi ziemiami zostały włączone do Korony. Dopiero 9 lat później, w roku 1724, wspólnymi siłami zdołali je wykupić: młodszy brat hrabiego Mara, a mianowicie John Erskine (1679 – 1754), lord Grange oraz jego kuzyn David Erskine (1670 – 1758), lord Dun. Oni z kolei, w roku 1732, zdecydowali się sprzedać Braemar… Johnowi Farquharsonowi (zm. 1750), 9-emu lairdowi Invercauld. W ten właśnie sposób, stara warownia hrabiów Mar trafiła w ręce ich dawnych przeciwników i feudalnych lenników – klanu Farquharsons. Pomimo tego, prawna sytuacja tych ziem była dość skomplikowana. W głównej mierze wynikało to z faktu, że sam John Farquharson był uczestnikiem powstania 1715 roku. Wprawdzie nie należał on do najbliższych doradców hrabiego Mara, to jednak jego rezydencja Invercauld stanowiła już ważną siedzibę jakobitów. Ostatecznie Farquharson został pojmany po bitwie pod Preston (9-14 listopad) i następnie osadzony w niesławnym więzieniu Marshalsea w Londynie. Zdaje się, że to właśnie wyniesione stamtąd doświadczenia skutecznie powstrzymały go od wzięcia udziału w kolejnym jakobickim zrywie z lat 1745 – 1746. Jego miejsce w szeregach zwolenników przywrócenia Stuartom brytyjskiego tronu zajęła tymczasem… córka Anne (zm. 1787). Pod pseudonimem „pułkownik Anne” zdołała ona wystawić potężny, ośmiusetosobowy oddział złożony przede wszystkim z członków klanów Mackintosh i MacGillivray. Tymczasem jej ojciec, 9-ty laird Invercauld, pośpiesznie opuścił rodzinną rezydencję i via Aberdeen, osiadł w Leith. W konsekwencji jakobici spustoszyli należące do niego ziemie w regionie Dee. Tzw. II-gie powstanie jakobickie z lat 1745 – 1746, podobnie jak wcześniejsze z roku 1715, zakończyło się kompletną klęską. Kluczowa bitwa pod Culloden z dnia 16 kwietnia 1746 roku, przerodziła się w prawdziwą masakrę armii „Młodszego Pretendenta”, czyli księcia Charlesa Edwarda Stuarta (1720 – 1788), syna wspomnianego wcześniej księcia Jamesa Francisa, (dla odmiany zwanego „Starszym Pretendentem”). Nieco więcej szczęścia miała „pułkownik Anne”, która wprawdzie została pojmana i osadzona w więzieniu, lecz na dość krótki okres czasu.
Trzy lata po Culloden Moor, w roku 1748, John Farquharson of Invercauld podjął zbawienną dla zamku Braemar decyzję wydzierżawienia go rządowym wojskom. Umowa została zawarta na okres 99 lat i kwotę 14 funtów rocznie. Do odbudowy zniszczonej wieży wyznaczony został natomiast John Adam (1721 – 1792), przedstawiciel słynnej rodziny szkockich architektów. W tym samym czasie, wraz z młodszym bratem Robertem (1728 – 1792), zajmował się on przebudową potężnego Fortu George, położonego w pobliżu miasta Inverness, a także… zamku Corgarff. Stąd właśnie Braemar, jak i Corgarff mogą się poszczycić niemalże identycznym, przyjmującym formę gwiazdy, obronnym murem. Przysłowiową rękę Adama można również dostrzec w dość znacznej reorganizacji górnych pięter starej wieży. Co więcej, plany tych prac zachowały się i obecnie są przechowywane w mieszczącym się w Londynie – Muzeum Brytyjskim.
W roku 1797, wbrew ustaleniom kontraktu pomiędzy armią i Johnem Farquharsonem of Invercauld, żołnierze na dobre opuścili Braemar. Wynikało to z prostego faktu, że niegdyś pełne brutalnej przemocy tereny szkockich wyżyn po traumatycznych doświadczeniach kolejnych jakobickich powstań, stały się wręcz prawdziwą oazą spokoju. Co więcej, w te mało znane dla cywilizowanego świata, lecz wyjątkowo piękne okolice coraz chętniej zapuszczali się turyści. Dzięki właśnie relacji jednego z nich, a dokładniej znanego szkockiego orientalisty Johna Leydena (1775 – 1811), zawartej w dziele „Pamiętnik z podróży po wyżynach i zachodnich wyspach Szkocji w roku 1800”, (wyd. 1903), wiemy, że w tym czasie Braemar Castle otoczony był fosą.
John Farquharson of Invercauld, 9-ty laird Invercauld, zmarł w roku 1750. Wówczas też, na czele klanu Farquharsons stanął jego wyjątkowo energiczny syn – John Farquharson of Invercauld (1722 – 1805), 10-ty laird Invercauld. W przeciągu swojego długiego życia zdołał on znacznie powiększyć rodzinny majątek. Ostatecznie mógł się on pochwalić posiadaniem ponad 10 tysięcy hektarów ziem w regionie Perthshire i aż 45 tysiącami hektarów w regionie Aberdeenshire. Jego powodzenie w kwestiach biznesowych nie przekładało się niestety na sprawy rodzinne. Chociaż ze swoją żoną Amelią Murray (1732 – 1779) doczekali się, aż 11 potomków, to zaledwie jedno z nich – córka Catherine (1774 – 1854) dożyła dorosłego wieku. Ona właśnie, po śmierci swojego ojca, co miało miejsce dnia 24 czerwca 1805 roku, stanęła na czele klanu Farquharsons of Invercauld. W tym samym czasie, jej mąż James Lockhart – Ross of Balnagowan (zm. 1809) przyjął nazwisko swojego zmarłego teścia, co w perspektywie pozwoliło utrzymać męską linię rodu Farquharsons of Invercauld. Już w roku 1807 Catherine i James podjęli też pierwsze starania o odzyskanie zamku Braemar na rzecz własnego klanu. Ostatecznie udało się to dopiero w roku 1831, za kadencji ich syna – Jamesa Farquharsona of Invercauld (1808 – 1862), 12-ego lairda Invercauld.
W roku 1852, królowa Wiktoria (1819 – 1901) i jej mąż książę Albert of Saxe – Coburg and Gotha (1819 – 1861), dokonali zakupu pobliskiej względem Braemar posiadłości Balmoral. W związku z tym cały region Deeside otrzymał wówczas status „królewskiego”. Od tego również czasu byli oni stałymi gośćmi podczas corocznie odbywających się w pobliżu zamku Braemar, wspomnianych już wyżej The Braemar Gathering. Co więcej, rzeczeni monarchowie pozostawali w bliskich relacjach z Farquharsonami i wielokrotnie gościli w samym zamku. Między innymi zachowały się relacje o ich wspólnych obiadach. W dużej mierze z tego właśnie powodu, w latach 80-tych XIX wieku, Farquharsonowie zdecydowali się rozbudować zamek o nową kuchnię oraz dodatkowe budynki mieszkalne (łącznie 11 pokoi) z przeznaczeniem dla królewskiej służby. Wszystkie one ulokowane zostały od północnej (tylnej) strony starej wieży.
Braemar służył Farquharsonom przez kolejnych 100 lat, goszcząc przez ten czas w swych murach wiele ciekawych osób. Przy tej okazji szczególnie godny wspomnienia jest nieco ekscentryczny, 13-ty laird Invercauld, czyli James Ross Farquharson of Invercauld (1834 – 1888), który z uwagi na swoje częste wizyty w Londynie, znany był również pod przydomkiem „Piccadilly Jim”. Głównie za jego sprawą Breamar odwiedzali wówczas członkowie wielu królewskich, europejskich rodów, a także wszelkiej maści dygnitarze. Kolejna interesująca postać to pani Frances Lovell Strickland (zm. 1966), która w latach 50-tych minionego stulecia, wiele z zamkowych komnat udekorowała w swych ulubionych kolorach różu i żółci. Jej również staraniem wyposażenie Breamar powiększyło się w tym czasie o wiele pięknych mebli, obrazów i innych ciekawych eksponatów. W przeciągu kolejnych lat Frances oraz jej mąż kapitan Alwyne Arthur Compton Farquharson (ur. 1919), 16-ty laird of Invercauld and Omnalprie, byli wręcz zasypywani prośbami o możliwość zwiedzenia zamku i jego okolic. Skutkiem tego zdecydowali się oni udostępnić wnętrza starej wieży turystom. W ten sposób, przez cały długi okres, liczony od początku lat 60-tych XX wieku, aż do roku 2004, Braemar Castle stał się jedną z największych atrakcji regionu Deeside. Niestety, we wspomnianym roku 2004, z uwagi na zdrowotne problemy wiekowego już kapitana Alwyne, zamek został zamknięty. Trzy lata później, w roku 2007 został on też wystawiony na sprzedaż. Ostatecznie lokalna społeczność Braemar zdołała przekonać kapitana do wycofania się z tego pomysłu. Ponadto w lutym tego roku, pod nazwą społecznego stowarzyszenia „Braemar Community Limited”, wydzierżawili oni zamek na okres 50 lat za symboliczną, lecz silnie zakorzenioną w brytyjskiej tradycji cenę… ziarnka pieprzu rocznie. Od tej pory w zamku prowadzone są systematyczne prace konserwatorskie. Niestety, bardzo zły stan pomocniczych budynków północnych, dzieło słynnego „Piccadilly Jima”, nie pozwolił na ich satysfakcjonującą odbudowę. Tym samym zostały one całkowicie zburzone. Jednocześnie ta decyzja pozwoliła z budżetu tymczasowych zarządców zamku zaoszczędzić imponującą kwotę 100 tysięcy funtów. Po przeprowadzeniu najbardziej palących napraw Braemar został ponownie udostępniony turystom w maju 2008 roku. Jednocześnie możliwości jego zwiedzania były ograniczone tylko do weekendów i specjalnych okazji. Następnie w roku 2009, w miesiącach lipcu i sierpniu, poszerzono tę ofertę także o środy. Dwa lata później, czyli w roku 2011, zamek był już otwarty także przez dwie pierwsze środy miesiąca września. Kolejny znaczny progres miał miejsce w roku 2013, kiedy to wnętrza tej wieży były udostępnione do zwiedzania przez trzy pierwsze tygodnie sierpnia, w dniach od wtorku do niedzieli.
Prace naprawcze w Breamar Castle prowadzone są zresztą do dnia dzisiejszego. Wśród ambitnych planów na przyszłość wymienia się między innymi wymianę starych tynków oraz przemalowanie całego zamku. Docelowo ma również powstać nowe centrum turystyczne z kuchnią , kawiarnią oraz nowoczesnymi toaletami.
Dodatkowo warto wspomnieć, że turyści oprowadzani są po zamku przez wyjątkowo sympatycznych oraz doskonale merytorycznie przygotowanych przewodników. Wnętrza tej pięknej kryją również znaczną liczbę interesujących tematycznych wystaw, jak i pojedynczych eksponatów. Wśród tych ostatnich można chociażby wymienić datowany na VIII wiek p.n.e., wykonany z brązu miecz czy fragment tartanowego pledu należącego do „Pięknego księcia Karolka”, a więc Charlesa Edwarda Stuarta, „Młodszego Pretendenta”. Równie intrygującymi pamiątkami są nazwiska żołnierzy stacjonujących w zamku w XVIII wieku. W większości wyryte zostały one na drewnianych okiennicach. Dla przykładu jeden z tych napisów brzmi: „John Chestnut, Sergent, 1797”.
Aktualne informacje na temat możliwości zwiedzenia Braemar Castle można uzyskać na jego oficjalnej stronie:
www.braemarcastle.co.uk
Legendy
Jak każdy prawdziwy szkocki zamek, także i Braemar może się pochwalić kilkoma zjawami. Jedną z nich ma być sam „czarny pułkownik” – John Farquharson of Inverey. Szczególnie często można go dostrzec wypoczywającego na słynnym łożu z baldachimem. Czasami można też wyczuć zapach palonego przez niego tytoniu. Innym duchem ma być tzw. dudziarz. Najczęściej był on widziany na jednym z zamkowych korytarzy. Dodatkowo na spiralnych schodach można usłyszeć odgłos krzyżujących się szpad. Kolejna znana legenda dotyczy płaczu małego dziecka, rzekomo zamordowanego w tym zamku. Jednakże najbardziej znaną zjawą Braemar ma być tzw. „narzeczona”. Według lokalnych wierzeń, w drugiej połowie XIX wieku, swój miodowy miesiąc spędzało tutaj młode małżeństwo. Pewnego poranka kobieta obudziła się jednak sama. Niesłusznie wierząc, że to jej niedoświadczenie w ars amandi było przyczyną opuszczenia jej przez męża, rzuciła się z zamkowych murów. Od tej właśnie pory jej nieszczęsny duch krąży po Braemar w poszukiwaniu swojego ukochanego. Trzeba przy tym koniecznie wspomnieć, że mąż faktycznie nie porzucił jej, a jedynie udał się na wczesne polowanie.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Tak przy okazji zastanawiam się, czy któryś ze szkockich zamków został zbudowany na kształt litery Ź… ?
W tym kraju wszystko jest możliwe. Jak taką znajdę, to dam Ci znać 😉
Kolejny świetny opis szkockiego zamku i całkiem sporego kawałka szkockiej historii 🙂 Kiedy byłem tam w 2007 roku losy zamku były bardzo niepewne. No i oczywiście nie mogliśmy go zwiedzić. Podczas kolejnych wizyt w Szkocji już nie odwiedzałem Braemar, ale na pewno to uczynię przy najbliższej sposobności.Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam 🙂
Dziękuję za miłe słowa panie Karolu. Wprawdzie żaden opis nie zastąpi możliwości samodzielnego zwiedzania zabytkowych obiektów, to jednocześnie mam nadzieję, że powyższy tekst chociaż w drobny sposób pomoże w promocji zamku Braemar. Z pewnością jest on tego wart.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Michał