Balwearie Castle
Balwearie Castle, imponujących niegdyś rozmiarów szkocka wieża rycerska, powstała w drugiej połowie XV wieku.
Do dnia dzisiejszego w całości zachowała się jedynie jej ściana wschodnia. Oprócz niej, w większej części przetrwały również ściana północna oraz zaledwie niewielki odcinek ściany południowej.
Oryginalne wymiary, tej ulokowanej na planie prostokąta, masywnej budowli szacuje się na ok. 13.1 na 8.5 metrów. Jej wysokość, do poziomu częściowo zachowanych konsol parapetu, mierzy 13.7 metrów. Z kolei szerokość jej ścian (u podstawy) wynosi 1.8 metra.
Balwearie posiadała również cztery główne kondygnacje. Komunikację pomiędzy nimi zapewniały spiralne schody osadzone w grubości ściany północnej. Te niestety, do współczesnych czasów zachowały się jedynie fragmentarycznie.
Co ciekawe, parterowe i tradycyjnie przykryte kolebkowym sklepieniem pomieszczenie wieży, podzielone było dodatkowo na półpiętra. Dolne z nich, pełniło zapewne funkcję spiżarni. W najlepiej utrzymanej, wspomnianej już ścianie wschodniej tego pomieszczenia, wciąż można dostrzec relikty dwóch niewielkich okienek oraz jeden szczelinowy otwór strzelniczy. W antresoli natomiast, równie dobrze mógł się mieścić magazyn, jak i typowa komnata mieszkalna. W jej wschodniej ścianie osadzone zostały zatem dwa całkiem spore okna z bocznymi, kamiennymi ławami. W obrębie jej ściany północnej znajduje się ponadto niewielka garderoba. Dostęp dziennego światła zapewniało jej jedno, szczelinowe zaledwie okienko.
Na pierwszym piętrze z kolei, ulokowany został hall. Z pewnością była to niegdyś bardzo dobrze oświetlona komnata. Wciąż zatem można dostrzec pozostałości jej przynajmniej trzech dużych okien. O ile okna północne i wschodnie przetrwały do współczesnych czasów w dość dobrym stanie, to już z okna południowego zachowała się tylko jego wschodnia oścież. W jej centralnej części wciąż jednak można dostrzec kwadratową niszę. Ponadto, na prawo od okna północnego, faktycznie w północno – wschodnim narożniku tej komnaty, umieszczona została garderoba. Wyposażona została ona w dwa okna. Większe z nich skierowane jest w stronę wschodnią. Okienko północne natomiast przyjmuje już typową szczelinową formę. W pobliżu tej garderoby, w pobliżu północnego krańca wschodniej ściany można również dostrzec pozostałości niewielkiego kominka. Z uwagi, że jest on zbyt mały by dostatecznie ogrzać tak dużą komnatę przyjmuje się, że drugi, zapewne też znacznie większy, musiał być osadzony w obrębie nieistniejącej już ściany zachodniej.
Na drugim piętrze mieściła się prywatna komnata lorda. Do dnia dzisiejszego zachował się jej imponujących rozmiarów kominek z łukowatym nadprożem. Ulokowany jest on w centralnej części ściany wschodniej. Na lewo od niego (w kierunku północnym) można ponadto dostrzec okno z kamiennymi siedzeniami oraz wnękę latryny. Kolejne duże okno, tak jak to miało miejsce w przypadku hallu, było osadzone w ścianie południowej. Także z tego zachowała się jedynie jego wschodnia oścież. Trzecie i tym razem niewielkie okienko skierowane zostało w stronę północną. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że przynajmniej jeszcze jedno okno, ulokowane było w obrębie ściany zachodniej.
Układ trzeciego piętra zamku Balwearie, z uwagi na jego znaczne zniszczenie, nie jest już możliwy do odtworzenia. Równie prawdopodobne jest więc, że mieściła się na nim jedna obszerna, jak i dwie mniejsze mieszkalne komnaty. Bezpiecznie można jednak uznać, że górna część tej komnaty (lub oczywiście „tych”) pełniła jednocześnie rolę poddasza wieży. W obrębie jej zachodniej ściany można ponadto dostrzec relikty jednego z okien. Płytka wnęka widoczna na prawo od niego (w kierunku południowym) może być natomiast pozostałością kominka. Drugi podobny element można również dostrzec w obrębie ściany północnej.
Wokół wspomnianego, przykrytego zapewne siodłowym dachem poddasza, z pewnością poprowadzony był także chodnik straży. On sam był z kolei osłonięty parapetem. Do dnia dzisiejszego zachowała się również część podtrzymujących go niegdyś solidnych konsol.
Z uwagi, że w obrębie całej wieży brak jest jakichkolwiek pozostałości kuchni przyjmuje się, że ta musiała mieścić się w osobnym budynku. Z pewnością obok niej oryginalnie istniały też i inne budynki gospodarcze, choćby stajnia, piekarnia, browar, kuźnia czy dodatkowe magazyny. Wszystkie one były ponadto otoczone masywnym, obronnym murem. Dwa kamienne „zęby” widoczne na południowo – wschodnim narożniku wieży (na wysokości około 3.3 metrów) wskazują właśnie miejsce w którym on do niej przylegał.
Historia Balwearie Castle
Zamek Balwearie powstał w lub wkrótce po roku 1463. Z tego bowiem roku pochodzi licencja wystawiona przez króla Jamesa III (ur. 1451 – zm. 1488) dla sir Williama Scotta (1410 – 1498), 7-ego lairda Balwearie, na budowę „fortecy w Balwearie”. Z pewnością jednak powstała ona w miejscu znacznie starszej obronnej budowli. Ta mogła już istnieć nawet w XII wieku. Pierwszym przedstawicielem starego rodu Scotts (Scots) w regionie Fife był Uchredius Filus Scoti (Utrecht, syn Scota, ok. 1090 – ok. 1130). Jego imię widnieje między innymi w dokumencie „kościoła z Glasgow” z czasów panowania króla Alexandra I (ok. 1078 – 1124). Następnie, w roku 1128, był on również świadkiem aktu założycielskiego opactwa Holyrood (w pobliżu Edynburga). Miało to miejsce za rządów kolejnego szkockiego monarchy, a mianowicie Davida I (1084 – 1153).
Wnuk Utrechta – Michael Scott (1162 – 1214, syn Richarda le Scota (1115 – 1168)), za panowania króla Williama I Lwa (William I Lion, ok. 1143 – 1214) uzyskał bliżej niesprecyzowane posiadłości w regionie Fife. Najprawdopodobniej ulokowane były one w pobliżu miasta Kirkcaldy. Wnuk Michaela, noszący to samo imię sir Michael Scott (ok. 1230 – 1294) został pasowany na rycerza przez króla Alexandra II (1198 – 1249). On również, poprzez ślub z Margaret Balwearie, córką sir Richarda Balwearie of Balwearie, z czasem stał się prawnym właścicielem interesującej nas posiadłości. Jego syn, urodzony już najprawdopodobniej w Balwearie, sir Michael Scott of Balwearie (1175 – ok. 1232) był bez wątpienia najsłynniejszym przedstawicielem tego rodu. W XII-wiecznej Szkocji, gdzie większość ludzi nie podróżowała dalej, niż kilka mil od miejsca swojego zamieszkania, ani też nie potrafiła pisać i czytać, osoba pokroju sir Michaela musiała sprawiać naprawdę niezwykłe wrażenie. Po odebraniu podstawowego wykształcenia w przyklasztornej szkole w Durham, podjął on studia na uniwersytecie w Oxfordzie i następnie także w Paryżu. Wiadomym jest ponadto, że zgłębił tam tajniki filozofii, matematyki oraz astrologii. Oprócz tego ukończył zapewne i teologię. Świadczyć o tym może propozycja objęcia funkcji arcybiskupa w irlandzkim Cashel, skierowana do niego w roku 1223 przez papieża Honoriusza III (1148 – 1227). Zaszczyt ten sir Michael jednak odrzucił. Podobnie jak i propozycję papieża Grzegorza IX (1160/1170 – 1241) z roku 1227 do objęcia podobnej funkcji w Canterbury. Zamiast tego Scott opuścił Paryż i udał się do Włoch, wpierw do Bolonii i następnie do Palermo. Następnie, po raczej krótkim pobycie na Sycylii udał się on do kastylijskiego Toledo. Tam, na miejscowym uniwersytecie sir Michael nauczył się języka arabskiego, co z kolei umożliwiło mu między innymi zapoznanie się z arabskimi wersjami dzieł Arystotelesa (384 p.n.e. – 322 p.n.e.). Ponadto dotarł on do licznych prac Awicenny (980 – 1037), jak i Awerroesa (1126 – 1198). Wiele z tych dzieł sir Michael przełożył również na łacinę. Jako uznany tłumacz trafił on wreszcie na dwór cesarza Fryderyka II Hohenstaufa (1194 – 1250). Tam właśnie napisał większość swoich słynnych dzieł, m.in. „Super auctorem spherea”, „De sole et luna” czy „De chiromantia”. Sir Michael poruszał w nich tematy związane zarówno z astrologią, alchemią, jak i okultyzmem. To właśnie w głównej mierze sprawiło, że w historii zapisał się on pod pseudonimem „Czarnoksiężnika”. Dokładna data ani miejsce śmierci sir Michaela nie są znane. Według włoskiej tradycji miał on zginąć tragicznie… podczas mszy. Na głowę miał mu wówczas spać oderwany fragment kościelnego sklepienia. W innej wersji miał on jednak powrócić do Szkocji, umrzeć w regionie Borders i zostać pochowanym w opactwie Melrose.
Sir Andrew Scott of Balwearie (1315 – 1355), 4-ty laird Balwearie, dał się poznać jako wielki szkocki patriota. Zginął podczas oblężenia zamku Dunbar w roku 1355. Po jego śmierci Balwearie przypadł w udziale jego zaledwie rocznemu synkowi – Williamowi (1354 – 1406). Syn tego z kolei, sir Michael Scott of Balwearie (1374 – 1440), 6-ty laird Balwearie, własną osobą zabezpieczał okup za pozostającego w angielskiej niewoli króla Jamesa I (1394 – 1437).
Sir William Scott of Balwearie (1410 – 1498), 7-my laird Balwearie, w roku 1463 z rąk króla Jamesa III otrzymał licencję na budowę nowego zamku w Balwearie. Jego syn, sir William Scott of Balwearie (zm. 1532), 8-my laird Balwearie w lutym 1503 roku z rąk króla Jamesa IV (1473 – 1513) otrzymał posiadłość Strathmiglo. Ta, wraz z pozostałymi jego ziemiami, wliczając w to oczywiście Balwearie, stała się podstawą nowo utworzonej baronii Strathmiglo. W roku 1513, u boku króla walczył podczas tragicznej w skutkach dla Szkotów bitwie pod Flodden (dnia 9 września). W jej wyniku śmierć poniósł nie tylko James IV, ale i zdecydowana większość znaczniejszej szkockiej szlachty. Sam sir William choć zdołał się uratować z tego pogromu, to został jednak pojmany przez Anglików. Zwolniony z niewoli powrócił do Szkocji, gdzie do końca swojego życia pełnił ważne funkcje na dworze króla Jamesa V (1512 – 1542). Sir William Scott of Balwearie and Strathmiglo zmarł w roku 1532. Jego prawnuk, sir William Scott of Balwearie (zm. 1568), 11-ty laird Balwearie, walczył u boku królowej Marii Stuart w bitwie pod Langsie, dnia 13 maja 1568 roku. Po klęsce królowa Maria postanowiła szukać schronienia w Anglii, na dworze swojej kuzynki Elżbiety I (1533 – 1603). Wbrew swym nadziejom została ona tam jednak uwięziona. W niewoli pozostała, aż do swojej egzekucji dnia 8 lutego 1587 roku (w zamku Fotheringhay). Sir William zmarł jeszcze w roku 1568.
Jego syn, urodzony około roku 1560, sir Michael Scott of Balwearie, 12-ty laird Balwearie, w roku 1579 w towarzystwie 11-tu kolejnych szkockich lairdów, został pasowany na rycerza przez króla Jamesa VI (1566 – 1625). Wydarzenie to miało uświetnić ceremonię zaślubin króla z księżniczką Anną Duńską (Anne of Denmark, 1574 – 1619). Za czasów sir Michaela rodzina Scotts of Balwearie osiągnęła zarówno szczyt swojej potęgi, jak i zanotowała bolesny upadek. Nieszczęśliwie dla siebie wziął on zatem udział, u boku m.in. sir George’a Gordona (1562 – 1636), 1-ego markiza Huntly, sir Francisa Haya (1564 – 1631), 9-ego hrabiego Erroll czy sir Williama Douglasa (1552 – 1611), 10-ego hrabiego Angus, w mającym religijne podłoże spisku przeciwko Jamesowi VI. Podobnie zamieszany był on w intrygi sir Francisa Hepburna (1562 – 1612), 5-ego hrabiego Bothwell. Wreszcie, dnia 3 października 1594 roku, Scott wziął udział u boku wspomnianego sir George’a Gordona, 1-ego markiza Huntly w zwycięskiej bitwie pod Glenlivet, przeciwko protestanckim i jednocześnie rojalistycznie zorientowanym wojskom sir Archibalda Campbella (ok. 1575 – 1638), 7-ego hrabiego Argyll. Zwycięstwo to nie przyniosło im jednak spodziewanych rezultatów i wkrótce musieli oni opuścić Szkocję. Sir Michael, chociaż w specjalnym glejcie z dnia 25 lutego 1595 roku, otrzymał królewskie przebaczenie względem swojego udziału w rebelii, to wkrótce też został obarczony licznymi grzywnami. Okazały się one na tyle dotkliwe, że w celu ich uregulowania został on zmuszony do sprzedaży większości swych posiadłości. W ten sposób, do roku 1600 utracił on między innymi całą baronię Strathmiglo, z wyjątkiem jednak tamtejszego zamku (Cairneyflappet lub Strathmiglo Castle). Podobny los spotkał wkrótce i posiadłość Balwearie. Sir Michael doczekał się dwóch synów. Starszy z nich, imieniem William, zmarł jeszcze przed swoim ojcem. Syn tego z kolei, Walter Scott of Balwearie, z uwagi na przewinienia swojego dziadka, jak i brak odpowiednich funduszy, nie miał żadnych szans na odzyskanie rodzinnych posiadłości. W tej sytuacji wstąpił on do armii, gdzie też doszedł do rangi pułkownika. Zmarł bezpotomnie podczas służby w Niderlandach. Wkrótce przed swoją śmiercią Walter przesłał pieczęć rodu Scotts of Balwearie swojemu kuzynowi sir Johnowi Scott of Acrum (zm. 1712), 1-emu baronetowi Scott of Acrum. Pieczęć ta pozostaje w rękach jego potomków, aż do dnia dzisiejszego.
Pod koniec XVII wieku cała posiadłość Balwearie przeszła na własność sir George’e Melville’a (1636 – 1707), 4-ego lorda Melville’a i od roku 1690 1-ego hrabiego Melville. W roku 1681, jego trzeci z kolei syn, sir David Melville (1660 – 1728), 2-gi hrabia Melville został również wyniesiony do godności 3-ego hrabiego Leven.
Zamek Balwearie natomiast, został najprawdopodobniej opuszczony na przełomie XVII i XVIII wieku.
Legendy
Praca jak i zainteresowania wspomnianego wyżej sir Michaela Scotta of Balwearie, „Czarnoksiężnika”, w znacznej mierze skupiające się na „tajemnej” stronie wiedzy, a więc alchemii czy okultyzmie, przyczyniły się do przypisania mu wielu niezwykłych czynów i magicznych umiejętności.
Jedna z takich legend mówi, że sir Michael przymusił samego Diabła i cały zastęp pozostających w jego służbie demonów do zbudowania drogi prowadzącej do zamku Balwearie. Praca ta miała być na tyle przykra dla Diabła, że ten nie mógł się powstrzymać od uporczywego narzekania. To z kolei, na tyle rozzłościło „Czarnoksiężnika”, że ten w zamian kazał udać się mu na plażę w Kirkcaldy i z tamtejszego piasku ukręcić niekończącą się linę. Od tej właśnie pory nikt już więcej owego Diabła nie zobaczył. Na podstawie tej opowieści miało również powstać znane szkockie powiedzenie głoszące, że „Diabeł umarł i został pochowany w Kirkcaldy”.
W jeszcze innej legendzie sir Michael miał zostać wysłany przez króla Szkotów z poselstwem do Francji. Miał tam skłonić władcę tego kraju, by ten zaprzestał wykorzystywać piratów do atakowania szkockich statków. „Czarnoksiężnik” udał się tam na demonicznym czarnym koniu, którego wyczarował dzięki zaklęciom z posiadanej przez niego „Księgi Mocy”. Kiedy zwykła prośba nie poskutkowała Scott rozkazał swojemu wierzchowcowi trzykrotnie zastukać podkową. Po pierwszym takim uderzeniu miały się odezwać wszystkie paryskie dzwonnice. Drugie uderzenie spowodowało, że zawaliły się trzy wieże królewskiego pałacu. Kiedy wreszcie koń po raz trzeci uniósł swoje kopyto przerażony francuski monarcha rozkazał piratom zaprzestania swojego rozbójniczego procederu.
Odwiedzając swoje rodzinne strony Scott miał również w zwyczaju odbywać po nich samotne spacery. Właśnie w trakcie jednej z takich okazji został zaatakowany przez ukrywającą się w pobliżu Balwearie wiedźmę. Zdając sobie sprawę, że nie zdoła przed nią uciec, za pomocą magicznego zaklęcia utworzył on Dunnikier Den, głęboką rozpadlinę wraz z płynącym przez nią strumieniem. Zaznajomiony z wieloma sekretami czarnej magii Scott wiedział bowiem dobrze, że żadna czarownica nie ma prawa przekroczyć płynącej wody.
Miał on ponadto przeprowadzać podejrzane eksperymenty w jaskini wykutej w nieistniejącym już wzgórzu Bel Craig, ulokowanym niegdyś na południowy – zachód od Balwearie. Trujące opary ulatniające się z tej jaskini miejscowa ludność miała nazywać zarówno „oddechem niebios”, jak i „podmuchem piekieł”. Jeszcze w XIX wieku, powracający z Lochgelly do swojego domu pewien dudziarz, nie zważając przy tym na złą sławę otaczającą to miejsce, postanowił przeczekać w niej burzę. By dodać sobie też animuszu i zagłuszyć odgłosy gwałtownej wichury, zagrał również „dziką” melodię na swoim instrumencie. Co stało się później nie jest dokładnie wiadome. Jednak rankiem następnego dnia, pracujący w pobliżu farmer, znalazł jego zwłoki na samym progu jaskini.
Kolejna legenda spisana w ponurej szkockiej balladzie „Lamkin” głosi, że po śmierci Scotta do jego żony, z żądaniem wypłaty zaległej pensji za wykonaną w zamku pracę, zgłosił się kamieniarz imieniem Lambert Lamkin. Kiedy jednak kobieta mu odmówiła, ten w kompletnym szale, zasztyletował nie tylko ją, ale i towarzyszące jej dziecko. Krew bestialsko zamordowanych miała wówczas zastygnąć na zamkowych schodach w formie niemożliwych do usunięcia plam. Lamkin za swój czyn poniósł ostatecznie zasłużoną karę. Mianowicie został powieszony na szubienicznym drzewie w pobliżu Balwearie.
Michael Scott miał również przemienić w głazy czarownice biorące udział w sabacie w pobliżu Pentrith, w angielskiej Cumbrii. To one właśnie wciąż tworzą imponujący kamienny krąg znany pod nazwą „Długiej Meg i jej córek”. W rzeczywistości, ten najprawdopodobniej rytualny krąg powstał w epoce brązu.
Równie niezwykłe miały być też okoliczności śmierci Scotta. Przewidział on zatem, że zabije go spadający głaz. Co więcej, dokładnie określił nawet jego wagę. Przepowiednia ta, tak mocno go przeraziła, że wykonał on dla siebie specjalny hełm. Nigdy też, z wyjątkiem wizyt w kościele go nie zdejmował. Jak łatwo można się jednak domyślić, to właśnie podczas mszy, z kościelnego sklepienia oderwał się kamień, który trafił go w głowę. Według włoskiej tradycji sir Michael Scott of Balwearie, zwany też „Czarnoksiężnikiem” miał umrzeć dnia 15 lipca 1235 roku.
Jego sława była na tyle duża, że stał się on nawet bohaterem kilku powszechnie znanych dzieł. Dla przykładu Dante Alighieri (1265 – 1321) wspomniał go w swej najsłynniejszej pracy, czyli „Boskiej Komedii”. Niezbyt jednak szczęśliwie [dla Scotta], włoski poeta umieścił go w VIII-ym kręgu piekieł (pieśń XX-ta), między innymi wśród wróżbitów, magików i oszustów:
„… Drugi, co w żebra zapadłe ma boki, Był to Skott Michał, astrolog głęboki, Znał przy tym wszystkie czary i uroki…”
(w przekładzie Juliana Korsaka, (1807 – 1855)).
Postać Scotta pojawia się również w „Dekameronie”, autorstwa innego włoskiego pisarza, a mianowicie Giovanniego Boccaccio (1313 – 1375):
„ – Wiedzcie wtedy, o mój słodziutki mistrzu – rzekł Bruno – iż przed niedawnym czasem przebywał w naszym mieście wielki czarodziej i doktor nekromancji, nazwiskiem Michał Scotto, ze Szkocji się bowiem wywodził. Odbierał on dowody głębokiej czci od najzacniejszych w mieście ludzi, z których niewielu jeszcze żyje…”
(Dzień VIII, opowieść 9, w przekładzie Edwarda Boye’a, (1897 – 1943)).
Jego osoba zagościła ponadto na kartach dzieł następujących autorów: Giovanni Pico Della Mirandola (1463 – 1494), Gabriel Naude (1600 – 1653), James Hogg (1770 – 1835), John Bellairs (1938 – 1991), John Buchan (1875 – 1940), Robertson Davies (1913 – 1995), Allan Massie (ur. 1938), Michael Scott Rohan (ur. 1951), Jane Yolen (ur. 1939), Katherine Kurtz (ur. 1944), Deborah Turner Harris (ur. 1951), Eric Fossnes Hansen (ur. 1965), Pip Vaughan – Hughes (ur. 1964) czy Alette J. Willis.
O Michale Szkocie w swej „husyckiej trylogii” wspomina nawet znakomity polski pisarz Andrzej Sapkowski (ur. 1948):
„Bo spośród czarowników, co prawda, Alberta Wielkiego spotyka Dante w Raju, ale Michał Szkot, Gwidon Bonetti i Asdent, ukarani za nekromancję, potępieni są w Inferna Kręgu Ósmym, w Malebolge, Złych Dołach, w Jarze Czwartym. Jęczą tam i płaczą, ronią łzy rzęsiste, a szatani w ramach mąk przekręcili im szyje i głowy przodem do tyłu, skutkiem czego łzy te ciekną im po dupach. Miła perspektywa, co?”
(Tom II – „Boży Bojownicy”).
Oprócz Michaela Scotta, także i jego potomek, a mianowicie sir William Scott, 8-my laird Balwearie, został bohaterem ciekawej szkockiej legendy. Jego duch więc, dodatkowo w towarzystwie kilku demonów, miał ukazać się przebywającemu w pałacu Linlithgow królowi Jamesowi V. Mocno wystraszonemu władcy sir William oznajmił też, że został przeklęty i od tej pory będzie musiał spełniać wszystkie jego rozkazy.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!