Ravenscraig Castle
Ulokowany na stromym, skalistym wzniesieniu, tuż nad samym brzegiem rzeki Ugie – zamek Ravenscraig został wybudowany najprawdopodobniej pod koniec XV wieku.
Dostęp do tej wciąż naprawdę imponującej warowni prowadził przez trzy wąskie groble poprowadzone poprzez wykutą w skale trójkątną fosę. Dodatkową jej ochronę stanowił także masywny, szeroki na około 1.8 metra i oryginalnie wysoki na około 3 metry mur kurtynowy. Jego niewielkie fragmenty są wciąż widoczne na południe i wschód od wieży. Do dnia dzisiejszego nie zachowały się jednak żadne ślady budynków gospodarczych ulokowanych wokół dziedzińca.
Wyjątkowo potężna wieża zamku została wybudowana na planie litery „L”. Jej główny, północno – wschodni blok mierzy 25.5 na 13.8 metrów, podczas gdy przystające do niego od strony południowo – zachodniej, boczne skrzydło mierzy 10.9 na 8.5 metrów. Szerokość ścian budowli waha się od 2.7 do aż 3.3 metrów. Oryginalnie mieszcząca cztery piętra wieża, wznosi się obecnie na około 12 metrów. W wybudowanych, przeważnie z dobrej jakości gruzu, murach warowni zostały osadzone liczne, krzyżowo- kluczowe otwory strzelnicze. Wysokość tych ciekawych ambrazur wynosi około 1.1 metra, przy szerokości około 6.5 centymetra.
Główne, choć też raczej później dodane, łukowate wejście do wieży prowadziło z poziomu dziedzińca od strony południowej, poprzez wąski pasaż ulokowany pomiędzy dwoma piwnicami północno – wschodniego skrzydła. Ten, nieistniejący już niestety korytarz doprowadzony był, aż do ściany północnej budynku, gdzie następnie łączył się z klatką schodową. Chociaż wszystkie parterowe pomieszczenia wieży (wliczając w to wspomniany pasaż) oryginalnie posiadały kolebkowe sklepienia, to do dnia dzisiejszego zachowało się tylko jedno z nich, w południowo – zachodniej spiżarni. W najwyższym swym punkcie posiada ono około 3 metrów wysokości.
Dostęp do pełniącej funkcję hallu komnaty, na pierwszym piętrze głównego skrzydła, był możliwy dzięki prostym schodom osadzonym we wspomnianej wcześniej klatce schodowej. Prowadziły one faktycznie do okrągłego przedsionka w północno – wschodnim rogu tej komnaty. Wyposażona była ona też w dość pokaźnych rozmiarów kominek osadzony w grubości ściany zachodniej. Podobnie jej trzy, dużych rozmiarów okna umieszczone były w ścianach: południowej, północnej i wschodniej. Niestety ich oryginalne, pięknie zdobione futryny zostały w większości rozkradzione jeszcze przed rokiem 1839. Dostęp do położonej na zachód od hallu, prywatnej komnaty lorda (w „narożnej”, tj. północnej części, przedzielonego murem skrzydła południowo – zachodniego) prowadził przez korytarz ulokowany w grubości północno – zachodniego muru hallu. Ten niewielki pokoik wyposażony był w latrynę oraz osadzony w wschodniej ścianie kominek. Dodatkowo, w grubości jego zachodniej ściany znajdowały się także proste schody prowadzące do jednej z piwnic.
Główne, spiralne schody umożliwiające dostęp do górnych partii obydwu skrzydeł wieży, ulokowane były z kolei w miejscu ich styku, tuż przy południowo – zachodnim rogu hallu. Mieszcząca je klatka schodowa, w swym górnym biegu (znacznie ponad linią głównego budynku) oryginalnie przyjmowała postać okrągłej wieży. Nie jest wykluczone, że pełniła ona też głównie funkcje strażnicze. Niestety ta część zamku, chociaż wciąż doskonale widoczna na rycinie z roku 1788, nie przetrwała do czasów współczesnych.
W ścianie południowej, obszernej komnaty ulokowanej na pierwszym piętrze skrzydła południowo – zachodniego wciąż można także dostrzec dużych rozmiarów otwór. Wydaje się, że mogło to być oryginalne wejście do wieży. W tej sytuacji dostęp do tego poziomu musiały zapewniać, łatwe do usunięcia w przypadku zagrożenia, drewniane schody. Dwie wyżej położone komnaty tego skrzydła, służące najprawdopodobniej jako prywatne sypialnie najbliższych członków rodziny lorda zamku, dzieliły drewniane stropy. Ich położenie wciąż można łatwo ustalić dzięki zachowanym konsolom, na których opierały się legary podłogowe.
Opuszczony już z pewnością od połowy XVIII wieku zamek z czasem popadł w poważną ruinę. W wydanej w roku 1885 pracy autorstwa Williama Boyd’a „Old Inverugie” zamieszczony został opis jego ruin, z którego wynika że kamienne sklepienie hallu oryginalnie było pomalowane w trzech kolorach: czerwonym, czarnym i żółtym. Kolejna ciekawa informacja zawarta w tej publikacji dotyczyła kominków widocznych w ścianach wieży. Według pana Boyd’a Ravenscraig miał ich posiadać jedynie cztery. Trzy z nich znajdowały się zatem na pierwszym piętrze budynku, czwarty natomiast był umieszczony w niewielkiej komnacie na trzecim piętrze.
Historia Ravenscraig Castle
Posiadłość Inverugie, wchodząca w skład baronii Torthorston od około połowy XIII wieku pozostawała w rękach normańskiego rodu Cheynes. W roku 1350 nie doczekawszy się męskiego potomka zmarł sir Reginald Cheyne (ur. ok. 1270 – zm. 1350). W tej sytuacji rodzinne dobra Cheyne’ów zostały podzielone pomiędzy jego dwie córki Mariotę (ok. 1334 – 1420) i Mary. Starsza z nich – Mariota w roku 1354 poślubiła John’a Keith of Inverugie (ok. 1308 – 1368), drugiego syna sir Edwarda de Keith, Marishal’a of Scotland (1280 – 1346). Tym samym posiadłość Inverugie przeszła w ręce rodu Keith. W roku 1491 otrzymali oni z rąk króla Jamesa IV (1473 – 1513) licencję na budowę zamku w Inverugie. W roku 1589 sir George Keith, 5-ty hrabia Marischal (ok. 1553 – 1623) przekazał prawa do jego własności najstarszemu synowi i spadkobiercy sir Andrew Keith of Ravenscraig – John’owi Keith. W tym samym roku, w „Craig of Inverugie” z okazji ślubu córki „laird’a zamku” („Laird” jest szkockim tytułem noszonym przez właściciela zamku lub posiadłości ziemskiej. Nie jest jednak tytułem szlacheckim) gościł sam król James VI (1566 – 1625). W XVI wieku Keith’owie of Ravenscraig przenieśli się do nowo wybudowanego zamku w pobliskim Inverugie.
Ruiny można zwiedzać o każdej rozsądnej porze. Z uwagi na bardzo zły stan budowli zalecana jest jednak wzmożona ostrożność.
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!
Fakt. Za to piękne haiku układa
Ale on nie ma zwieracza…
Ano nie… ale mam za to pocztowego gołębia. Zostawić może?
Niech zgadnę: Ale Pan nie ma telefonu?!
Niech zgadnę, zadzwonimy do pana? 🙂
Ok.OK!!!
No jest ta ambrazura kluczowo-krzyżowa, ale mogli ją nazwać ambrazurą berłową i byłby spokój 🙂
Ja tam tylko powtarzam za W. Kochem 🙂